Stary kościół w Kozach
Poszedłeś w nicość, jak wszystko na świece;
Popodpierany jak ten dziad o kuli
Niepodobałeś się już, więc uknuli
Sprzątnąć cię z ziemi jak stare rupiecie.
Mnieś ty najdroższy, bom tam jako dziecię,
Czepiając się z przelęku szat matuli,
Dziecięcą dłoń do Boga wzniósł najczulej;
Świadkiemś, jak lato biegło mi po lecie.
Tyle ich zbiegło! Miodne lip oddechy
Wciąż jeszcze wchłaniam; dzwonów słyszę echa,
Odświętnie strojnych rzesz widzę pośpiechy.
Słonecznym szlakiem zdąża wraz pociecha
I zlitowanie za niebaczne grzechy —
Hej, tam mój raj! Serdeczna moja strzecha!
Żywiec, 19/2 1902
Drewniany, nieistniejący kościół w Kozach, ok. 1900 r.
Zbiory Muzeum Narodowego w Krakowie