Mieszkańcy parafii w Kozach (i nie tylko) często uczestniczyli w pielgrzymkach. Pielgrzymowano do Częstochowy, Ślemienia, Kalwarii Zebrzydowskiej, ale również do sąsiednich parafii – do Hałcnowa, Pisarzowic, Lipnika czy Straconki. Z kolei mieszkańcy tych miejscowości docierali do Kóz, głównie na uroczystość odpustową świętej Anny. Pielgrzymowanie do Kalwarii było bardzo częstsze, głównie z powodu odległości i linii kolejowej łączącej ją z Kozami. Zdarzały się pielgrzymki, które do Kalwarii szły pieszo a w drodze powrotnej wykorzystywano pociąg.
W czasie pielgrzymek ważną rolę odgrywali „śpiewacy”, którzy kierowali śpiewaniem i zbiorowymi modlitwami. Wierni często nie znali tekstów pieśni, a śpiewacy „podpowiadali” im linijkę przed wspólnym śpiewaniem. Takimi osobami byli Andrzej Nycz czy Stanisław Bogoniowski.
Wśród kozian krążą barwne opowieści i anegdoty o ich „pracy”. Panu Andrzejowi Nyczowi zdarzało się np. pomylić kartki z modlitewnymi intencjami za dusze zmarłych z rodzin pielgrzymów z kartkami z nazwiskami i ilością zamówionych biletów kolejowych. O zdarzeniu, które przydarzyło się Stanisławowi Bogoniowskiemu wspomina jego wnuczka.
„Pewnego razu, na dróżkach kalwaryjskich w czasie wspólnego śpiewu, poprzedzanego podpowiedzią dziadka, grupa pielgrzymów zbliżała się do mostku. Mój dziadek, ponieważ był na początku grupy, zauważył, że mostek jest uszkodzony. Chcąc zwrócić uwagę grupy pielgrzymów na niebezpieczeństwo, zaintonował: „Uważajcie, bo dziura w moście”. Na co pielgrzymka odpowiedziała tym samym – „Uważajcie, bo dziura w moście.”