I
Wypadki w koziańskim kamieniołomie nie były rzadkością. O tych, które były najpoważniejsze często pisała prasa, szczególnie w okresie międzywojennym [1]. Powody nieszczęśliwych zdarzeń były różne. W 1937 r. po jednym z wypadków, w którym poszkodowany został członek Zjednoczenia Zawodowego „Pracy Polskiej” działającego w kamieniołomie, sprawą zajęła się ta organizacja zawodowa. Stwierdzono na miejscu szereg usterek, które kierownictwo zakładu powinno już dawno usunąć, np. zakładanie nowych torów kolejki powierza się niedostatecznej ilości ludzi, którzy w przeznaczonym czasie nie są w stanie ukończyć tej pracy należycie, na skutek czego tory nie są odpowiednio zaopatrzone od spadania wózków, a robotnicy wykręcają sobie nogi na wystających podkładach. Również brak jest choćby odpowiednich drągów do podnoszenia wykolejonych wózków, nie mówiąc już o prostych dźwigniach do tego celu. Są zato pieniądze na liczną biurokrację i niekonieczne a kosztowne i nieproduktywne inwestycje. Typowa biurokratyczna „radosna“, gospodarka, obok kosztownych biur z licznym personelem i szeregiem urządzeń kontrolnych … głodowe prace robotnicze i narażanie ludzi na stałe niebezpieczeństwo („Głos Robotniczy„, 25 listopada 1937 r., nr 10, s. 8).
II
W czerwcu 1927 r. w kamieniołomie zdarzył się przerażający wypadek. Robotnik Maroszek mimo ostrzeżeń ze strony kolegów smarował maszynę napędową, która pozostawała w ruchu. Maroszka chwyciło koło zamachowe i wciągnęło na wał napędowy. Najpierw oderwało mu lewą rękę aż do pachy, następnie prawą do łokcia. Nadto nieszczęśnik był poważnie ranny w głowę. Udało się go przewieść do szpitala w Białej, ale rokowania były bardzo złe („Kattowitzer Zeitung„, 23 czerwca 1927, nr 141).
III
W październiku 1937 r. w kamieniołomie w Kozach zdarzył się kolejny nieszczęśliwy wypadek. 27-letni Jan Zuber został przygnieciony do muru wózkiem naładowanym kamieniami, który złamał mu prawą nogę. Bialskie Pogotowie Ratunkowe udzieliło mu pierwszej pomocy i przewiozło go do szpitala w Białej („Echo Beskidzkie„, 27 października 1937, nr 85; „Kattowitzer Zeitung„, 26 października 1937, nr 247).
IV
Kolejne nieszczęście w kamieniołomie o którym pisała prasa wydarzyło się w 1938 r. Podczas przetaczania wózków przygnieciony został Edmund Kuźma z Bujakowa. Doznał on zmiażdżenia ręki i szeregu obrażeń. Kuźmę przewieziono do szpitala w Białej („Echo Beskidzkie” 1938, 17 sierpnia 1938, nr 65).
[1] około 1921 r. kamieniołom został sprzedany Powiatowemu Zarządowi Drogowemu w Białej; w okresie międzywojennym kamieniołomem kierowali: od 1921 r. do 1926 r. Stefan Szarliński, od 1926 r. do 1932 r. inż. Mieczysław Zagórski, od 1932 r. do 1939 r. inż. Boratyński; zob. Adolf Zuber, „Fototeki”, rozdz. XIII „Przemysł, rzemiosło”.